Komentarze (0)
Wszędzie panował chaos. Było ciemno, pusto. Wiatr gwizdał ciche melodie smutku. Księżyc zapowiadał piękną, gwieździstą noc. Nie było żywej duszy. Jedynie rozbite szkło pod nogami dawało znaki o jakimkolwiek życiu. Szłam i widziałam strach. Był schowany w każdym zaułku. Ja jednak się nie bałam, szłam dalej. Gdy już dotarłam to zastałam jedynie burdel w mieszkaniu. Nie było w nim nic prócz ciemności. W całym mieście panował brak światła. Wszyscy ludzie byli martwi cali lub w strzępach. Co takiego się stało przez ten miesiąc? Przecież to było spokojne, wesołe miasteczko z ludźmi w pośpiechu. Gdzie się podziało życie? Próbowałam znaleźć jakieś wskazówki, ale nic z tego. Wszystkie próby na marne. Myślałam, że czas wojny już dawno się zakończył, ale chyba to nie był koniec ostateczny. On dopiero miał nadejść. Postanowiłam pójść w moje ulubione miejsce nad wodą. Tam również nikogo nie było. Piękny widok oświetlonego miasta zniknął. Została ciemność i pusta przestrzeń. Siwy dym jeszcze unosił się nad niektórymi domami. Niestety nie był to dym opału a już tylko spalonych domów. Księżyc odbijał się w tafli wody dając dodatkowe światło. Zostałam sama. Tego się najbardziej obawiałam po powrocie. Nie zostało już nic prócz szukania kogoś żywego z marną nadzieją, że rodzina przeżyła. Muszę dowiedzieć się co takiego się działo podczas mojej nieobecności. Czy to już nastał własnie koniec świata? Mojego świata? Czy całe szczęście i wszystkie marzenia mnie właśnie opuściły?
~Diablica